Jestem!! Nie umarłam. A oto przed wami rozdział number trzy. Dedykuję go osobie, która już od kilku dni maglowała mnie, abym go wstawiła. Yora to dla Ciebie :D Mam nadzieję, że jesteś zadowolona :P Przepraszam za błędy i serdecznie zapraszam do czytania i komentowania. Czcionka, która jest pogrubiona i pochylona to myśli.
Key po wyjściu miał na twarzy uśmiech. Spowodowane to było
jego niedawnym spotkaniem z chłopakami. Cieszył się z tego, że w końcu kogoś
poznał. Nie wiedział, czemu, ale w towarzystwie tych chłopaków poczuł się
swobodnie. Czuł, że mógłby im powiedzieć wszystko, a oni i tak by tego nikomu nie zdradzili. Nie wiedział,
czemu tak myśli, ale tak było i nic już na to nie mógł poradzić. Jednocześnie
jednak czuł się teraz źle, bo okłamał ich. Wcale nie miał jutro nic do
załatwienia. Po prostu przeraził się wtedy tym, iż tak szybko ich polubił, bo w
istocie tak się stało. Wcześniej nim komuś zaufał minęło sporo czasu, a im
zaczynał już powoli ufać. I to po pierwszym spotkaniu! Bał się tego. Żałował, że
nie ma tu przy nim jego przyjaciół ze Stanów. Oni zawsze potrafili go rozgryźć
i wiedzieliby, co zrobić w tej chwili. Tak bardzo za nimi tęsknił. Do tej pory
nie zdawał sobie z tego sprawy. Dopiero teraz po spotkaniu tych chłopaków
wracały wspomnienia jego dawnych przyjaciół. W pewnym sensie Taemin, Onew,
Jonghyun i Minho przypominali mu jego dawnych znajomych. Nie wiedział, czemu,
ale tak było i w jakiś sposób cieszył się z tego. Nagle poczuł, iż się z kimś
zderzył. Nie był na to przygotowany i upadł na chodnik.
-Patrz jak chodzisz pedale-
usłyszał głos osoby, z którą się zderzył. Spojrzał w górę i zobaczył tego
samego chłopaka, który zaczepiał go tydzień temu w szatni.
Tymczasem w klubie chłopcy wesoło rozmawiali i nadal
komentowali niedawną ucieczkę Key.
- Jestem ciekawy, co się stało, że tak szybko stąd wybiegł?-
Spytał Jinki.
- Hyung nie słyszałeś, co powiedział? Mówił, że jutro ma coś
do zrobienia.- Taemin spojrzał ze zdziwieniem na Onew. W końcu zanim uciekł powiedział,
czemu. Nie rozumiał, więc pytania starszego chłopaka. Przecież doskonale wiedział,
czemu to, po co się pytał.
-Nie wiem, czemu, ale mam przeczucie, że kłamał… Nie ważne
byłem tylko ciekawy.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła- odezwał się
Jonghyun.
- Możliwe, iż masz rację, ale to właśnie ciekawość i chęć
poznania czegoś sprawia, że człowiek się uczy.- Chłopcy spojrzeli dziwnie na
Onew. W końcu tak mądre słowa nie często wypływały z jego ust.
- Nie wiem jak wy, ale ja się powoli zbieram do domu- Minho
zaczął podnosić się z zajmowanego dotychczas miejsca. Zachwiał się lekko, ale
nie z powodu nadmiaru alkoholu we krwi. Spowodowane to było tym, iż od
dłuższego czasu się nie podnosił i lekko zdrętwiały mu nogi. Jednocześnie
uczynił to zbyt gwałtownie. Taemin spojrzał na niego z rozbawieniem i także
wstał. Po nim uczynili to pozostali chłopcy. Wyszli razem z klubu pożegnali się
i każdy ruszył w kierunku swojego domu. Minho, Taemin i Onew szli w tym samym,
jednakże później najstarszy z nich skręcał w inną stronę. Idąc do mieszkań
każdy z nich myślał o poznanym chłopaku. Uważali, że ma dość specyficzny
charakter. Po jednym spotkaniu nie mogli powiedzieć, jaki jest dokładnie, ale
wiedzieli jedno: Umie sprawić by człowiek poczuł się zakłopotany. Czego
idealnym przykładem był jego żart na Minho. Na wspomnienie o tym na twarzy
każdego z nich pojawiał się uśmiech. I pomimo tego krótkiego spotkania
wiedzieli, że zostaną dobrymi przyjaciółmi.
Jonghyun szedł właśnie dzielnicą, którą lubił najmniej. Częstą
zdarzało się tak, iż ktoś został tutaj napadnięty i okradziony, dlatego zawsze
przyspieszał, aby nie być tu za długo.
- Oberwiesz za to jak mnie ośmieszyłeś- usłyszał z oddali czyjś
głos. Podszedł bliżej. Spostrzegł pięciu chłopaków, w tym jeden leżał na
podłodze. Nie wiedział, kim jest owy chłopak póki nie zbliżył się jeszcze
bardziej i w końcu mógł dojrzeć jego twarz. Z przerażeniem odkrył, iż ofiarą
jest Key. Musiał coś zrobić, przecież nie mógł go tu tak zostawić. Zaczął
myśleć nad tym jak mu pomóc. Nagle wpadł na pomysł. Podbiegł do blondyna, pomógł
mu się podnieść i zanim napastnicy zorientowali się, co zaszło uciekł.
Key nie wiedział, co ma zrobić, po tym jak wpadł na tego chłopaka
był w pułapce. Z każdej strony stał któryś z kolegów jego napastnika. Nie
zdążył się nawet podnieść, a już poczuł silne uderzenie w brzuch. Po chwili
kolejne, ale już w twarz. Czuł, że nie ucieknie. Oba te uderzenia sprawiły, że
nie mógł się już podnieść. Jego odporność na ból była zerowa i dwa tak silne
ataki zaowocowały tym, iż brak mu było sił na ucieczkę. Nie słyszał nawet tego,
co mówi do niego jego napastnik. Modlił się tylko o to, aby skończyło się to
jak najszybciej. Nagle poczuł, że jest przez kogoś podniesiony, a następnym, co
zarejestrował jego mózg było to, iż gdzieś biegnie.
Jonghyun przeraził się stanem chłopaka, który trzymał się za
brzuch. Domyślił się, że pewno oberwał w tamto miejsce. Dodatkowo z wargi
leciała mu krew. Biegł jeszcze przez chwile, a gdy stwierdził, że jest już na
tyle daleko od miejsca zdarzenia zatrzymał się. Podtrzymując Key, aby się nie
wywrócił zaprowadził go do najbliżej stojącej ławki. Key usiadł na niej, po
czym oparł się i odchylił do tyłu głowę. Nie miał narazie siły, a by
zastanawiać się nad tym, kim jest jego wybawca. Musiał chwilę odpocząć.
-Gdzie mieszkasz?- Usłyszał głos. W dodatku wydawał mu się
dziwnie znajomy. Zaintrygowany tym podniósł się na ławce, z której trochę
zjechał i spojrzał na swojego rozmówce. W pierwszej chwili nie skojarzył, kim
jest, ale już po chwili zorientował się, ze jest to chłopak, którego poznał w
klubie. Nie mógł sobie przypomnieć jego imienia. Po krótkiej chwili przypomniał
sobie. Rozejrzał się, aby zobaczyć gdzie się znajduje.
- Dwie ulice dalej dom numer dziesięć-pomimo ciemności,
która panowała na dworze zobaczył, ze na twarzy chłopaka maluje się
zaskoczenie.
-Stało się coś?
- Nie nic tylko jesteśmy sąsiadami- Jonghyun uśmiechnął się
do niego.
-Dziękuję za ratunek. Gdyby nie ty nie wiem jak bym jutro
wyglądał.- Czując, iż odpoczął wstał i zaczął się kierować w stronę domu.
-Idziesz?- Spytał chłopaka, który nadal stał w miejscu.
-C-co? A tak idę. Zamyśliłem się- i znowu uśmiechnął się w stronę
Key.
-Czemu się przeprowadziłeś?- Key spojrzał badawczo na
Jonghyun, ale widząc na jego twarzy tylko ciekawość odpowiedział mu, iż wcale
nie chciał się przeprowadzać, że to jego rodzice zmusili go do tego.
-A, co myślisz o szkole?
- Jest nudna. Nie chodzi mi o lekcje, bo te czasami bywają
ciekawe, ale o uczniów. Wszyscy tacy szarzy i nijacy. Jednakże do końca tego
roku już tak nie będzie.- Powiedział z dziwnym uś miechem na ustach. Jonghyun
spojrzał na chłopaka. Ale on ładnie wygląda, kiedy się uśmiecha.
Jonghyun ty głupku, o czym ty myślisz. Skarcił się sam w myślach.
- Jak masz zamiar to zrobić?- Zapytał wyraźnie zaintrygowany
pomysłem Key.
- Mam zamiar sprawić, aby każdy znalazł swój unikalny styl. Taki,
w którym czuję się dobrze. Spójrz na mnie.- Jonghyun już w klubie zauważył, ze
chłopak wyraźnie wyróżnia się stylem ubierania.- Mam swój styl i tak już
pozostanie. Wracając do twojego pytania. Im więcej osób zacznie się wyróżniać
tym Ci, którzy jeszcze nie wprowadzili zmian też zechcą coś ze sobą zrobić i w
jakiś sposób się wyróżnić.- Mówił wyraźnie podekscytowany swoim planem.
- Pomogę Ci- Jonghyun zaobserwował jak na twarz Key
wpłynął uśmiech zadowolenia. Nagle chłopak zatrzymał się, więc zrobił to samo.
Rozejrzał się. Zorientował się, że doszli już na miejsce. Nie wiedział, co ma
teraz zrobić.
-Jeszcze raz dziękuję.- Po tych słowach zaczął kierować się
w stronę domu.
-Do zobaczenia i nie ma za co- odparł Jonghyun.
-Do zobaczenia- usłyszał jeszcze głos blondyna zanim ten
zniknął w murach budynku.