piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 2

Udało mi się dzisiaj skończyć rozdział. Dzięki znajomej :D Przepraszam za błędy i proszę o komentarze. Jak do tej pory jest to najdłuższy rozdział(choć wcale nie było ich dużo). Następny w nowym roku :D
________________________________________________
           Tydzień. Dokładnie tyle czasu minęło odkąd zaczął chodzić do szkoły, a już miał jej serdecznie dość. Sterta pracy domowej, którą musiał odrobić, co chwilę się powiększała. Nie wiedział, kiedy się z tym upora. Na przyszły tydzień miał mieć napisaną jakąś piosenkę, a nawet nie ma pomysłu, o czym ją napisać. Do tego nie znalazł jeszcze nikogo, z kim mógłby normalnie porozmawiać. Owszem znalazło się parę osób, z którymi rozmawiał, ale nie zaufał im na tyle by opowiedzieć im o dręczących go problemach. Nie mógłby im powierzyć jakiegoś sekretu nie bojąc się później, iż komuś go nie powiedzą. Miał już dość. Musiał się gdzieś rozerwać, bo nie wytrzyma dłużej. Pamięta jak w Stanach razem ze swoimi przyjaciółmi w weekendy wychodzili do klubu. Tam mogli się wyszaleć i rozluźnić po pięciodniowym wysiłku. Na takich imprezach zawsze znalazł sobie jakiegoś chłopaka, z którym tańczył i pił przez cały czas trwania imprezy. Jednak nigdy nie zaciągnął żadnego z nich do łóżka. To nie byłoby w jego stylu. Swoją cnotę chciał stracić z kimś, kogo kocha, a ta osoba odwzajemnia to uczucie. Może był naiwny i głupi, ale wierzył, że kiedyś spotka taką osobę.
         Jego znajomi wiedzieli, że był gejem i nie przeszkadzało im to. Wręcz przeciwnie. Sami często na takich imprezach podsuwali mu często starszych od niego chłopaków, nabijając się później z ich min, gdy odmawiał im pójścia z nimi do łóżka.
         Wracając do teraźniejszości korzystając z tego, że jest koniec tygodnia i nie musi iść jutro do szkoły ubrał się w błyskawicznym tempie w swoje najlepsze ciuchy i wyszedł w poszukiwaniu jakiegoś klubu. W szkole na przerwach często słyszał jak uczniowie mówili, że w weekend idą do klubu. Tylko nie mógł sobie przypomnieć nazwy, a przecież tyle razy ją słyszał. Ruszył w kierunku centrum miasta. Już nie mógł się doczekać, kiedy będzie na miejscu. Gdy po dziesięciu minutach marszu z oddali słyszał już pierwsze nuty muzyki uśmiechnął się z zadowoleniem. Przyśpieszył chcąc jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Chwile później już stał przed budynkiem z napisem Paradise club. Wszedł do środka rozglądając się na boki. Jego uwagę przykuł chłopak, który teraz tańczył na parkiecie. Jego ciało poruszało się idealnie w rytm muzyki. Wszystkie jego ruchy wyglądały na dokładnie przemyślane. Key patrzył się na niego dłuższą chwilę. Czerwone rurki, które opinały jego nogi oraz czarna tunika i sposób, w jaki chłopak się poruszał sprawiały, że nie można było oderwać od niego wzroku. Nastolatek po prostu stworzony był do tańca i widać było, że sprawia mu to przyjemność. Gdy muzyka się skończyła tancerz skierował się w stronę stolika, gdzie siedzieli jego przyjaciele.
- Taemin ty zawsze, gdy tańczysz sprawiasz, że ludzie nie mogą oderwać od ciebie wzroku.- Powiedział z rozbawieniem chłopak, który z wyglądu przypominał dinozaura. Na sobie miał jeansowe rurki i zieloną koszulkę z niezidentyfikowanym nadrukiem.
- Nie przesadzaj- zarumienił się delikatnie siadając obok.
- Stwierdzam tylko fakt.- Uśmiechnął się po raz kolejny tego wieczoru.
-Ej, spójrzcie- wskazał ręką w stronę baru- Czy to nie ten nowy?
Pozostała trójka spojrzała w kierunku, w którym wskazywał. Zobaczyli blondwłosego chłopaka wesoło rozmawiającego z jakąś dziewczyną.
- Co o nim myślicie?- Spytał Taemin.- Minho ty z nim do klasy chodzisz. Jaki on jest?
Brunet, do którego skierowane były słowa spojrzał na niego dziwnie nic nie mówiąc.
- Nie wiem. Z tego, co zauważyłem raczej z nikim nie rozmawia w szkole. Jego ulubionym kolorem jest różowy, bo ciągle ma na sobie coś z tego koloru… i prawdopodobnie jest gejem- dodał po chwili zastanowienia. Reszta chłopców spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym znowu skierowali wzrok na blondyna.
         Key już od dłuższej chwili czuł, ze ktoś go obserwuje. Rozejrzał się i zobaczył, iż przygląda mu się czwórka chłopaków. Dwóch z nich już widział wcześniej. Jednym z nich był brunet, który w szkole ciągle na niego zerkał, a drugim był chłopak, którego zobaczył jak wszedł do klubu. Odszedł od baru wcześniej żegnając się z dziewczyną, z którą rozmawiał i skierował się prosto w ich stronę. Chłopcy zauważając, że podszedł do nich obiekt ich dotychczasowej obserwacji przerwali rozmowę. Spojrzeli na niego lekko zdumieni jego zachowaniem.
-Czemu mnie obserwujecie? Szczególnie ty- wskazał Minho.- Spodobałem się Ci się? Jeśli tak to wystarczyło tylko podejść i się zapytać. Z chęcią bym się z tobą umówił.- Brunet nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Patrzył z przerażeniem na siadającego obok niego chłopaka. Spojrzał z prośbą w oczach na swoich towarzyszy, ale Ci wydawali się być rozbawieni rozgrywającej się przed ich oczami sceną.
- Spokojnie. Żartowałem.- Key uśmiechnął się, kiedy chłopak wypuścił z ulgą powietrze.- Jednakże chcę wiedzieć, czemu mnie tak obserwowaliście.- Spojrzał po twarzach chłopaków. Ci nie wiedzieli, co mają mu odpowiedzieć. Tak właściwie sami nie wiedzieli, czemu to robili. Po prostu byli ciekawi i już.
- Nie odejdę stąd dopóki mi nie udzielicie odpowiedzi- dodał trochę zirytowany ich milczeniem. Jednakże był też zadowolony. Wreszcie mógł się dowiedzieć, co od niego chce ten brunet.
-Byliśmy po prostu ciekawi- odparł do tej pory milczący chłopak. Key domyślił się, że jest on straszy od niego. Miał jasne brązowe włosy sięgające mu do karku. Usta malinowe i brązowe oczy. Na pierwszy rzut oka niby nic specjalnego, jednak po dłuższej chwili można powiedzieć, że jest przystojny.
- Czego ciekawi?
-Jaki jesteś- tym razem odpowiedział mu chłopak, którego zobaczył na początku imprezy.
- I jaki jestem według was?- Ciekawy był, co też mu odpowiedzą.
- Na pewno wiemy, że nie jesteś nieśmiały i masz trochę dziwne poczucie humoru.- Zaskoczyła go trochę ta odpowiedź. Spodziewał się zupełnie czegoś innego.
- To mało o mnie wiecie.- Uśmiechną się po raz kolejny tego wieczoru. Naprawdę cieszył się z tego, że tu przyszedł. Może wreszcie się z kimś zaprzyjaźni.
- Właśnie- podniósł palec wskazujący do góry.- Nawet nie wiem jak macie na imię.
- Lee Jinki, ale mów do mnie Onew
- Kim Jonghyun
-Lee Taemin
- Ja się chyba nie muszę przedstawiać?- Key kiwnął tylko głową. Powtarzał jeszcze przez chwilę w myślach ich imiona chcąc je zapamiętać. Nagle zerwał się jak oparzony i spojrzał na wyświetlacz w swojej komórce.
- Muszę już iść.- Powiedział w stronę chłopaków, którzy patrzyli na niego przez chwilę zdezorientowani jego zachowaniem.- Jutro rano mam coś do załatwienia, a już dość długo tu zabalowałem. Mam nadzieję, ze spotkamy się niedługo.- Nie zdążyli mu nic odpowiedzieć, gdyż już wyszedł.
-Co powiecie na to, żeby spotkać się z nim w barze z kurczakami?- Spytał nagle Onew.
- Hyung ty myślisz tylko o jednym- rozbawiony reakcją starszego na jego słowa Taemin, nie hamował już śmiechu i śmiał się głośno razem z pozostałą dwójką wśród jęków Onew na ich zachowanie. 

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 1


Hura!! Pomimo wczorajszej awarii komputera udało mi się jednak wstawić ten rozdział. Wiem, ze krótki, ale tak jakoś mi wyszedł. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Serdecznie dziękuję za komentarze. One naprawdę motywują do dalszego pisania :D Następny rozdział nie wiem kiedy. Postaram się dodać do sylwestra, ale nie wiem czy mi się to uda. Jak nie to po nowym roku. Nie przedłużając zapraszam do czytania i komentowania. Za jakiekolwiek błędy przepraszam !!
___________________
Stał przed lustrem i nie wiedział, co ma na siebie założyć. Dziś był jego pierwszy dzień w szkole, więc chciał wyglądać jak najlepiej. Zdecydował się na czarne, opinające jego nogi spodnie i luźną o kolorze delikatnego różu tuniką sięgającą połowy ud. Jeszcze tylko ułożył swoje włosy i gdy stwierdził, że wygląda idealnie wziął torbę i zszedł na dół. Wszedł do kuchni i zjadł przyszykowane przez jego mamę kanapki. Najedzony i gotowy założył swoje ulubione tenisówki i ruszył do szkoły. Po raz pierwszy, odkąd tu przyjechał, wyszedł na dwór. Wcześniej nie miał na to czasu. Musiał oswoić się z nowym domem, rozpakować się oraz urządzić swój pokój tak jak on tego chce. Rozglądał się z zaciekawieniem. Mijał ludzi zupełnie nie zwracając na nich uwagi. Budynki, które są tutaj zupełnie różniły się od tych, które widział w Ameryce, a jednocześnie były tak podobne. Z zaskoczeniem stwierdził, ze zaczyna mu się tutaj podobać. Spojrzał na zegarek w swojej komórce i sprawdził godzinę. Zostało mu już tylko dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji w nowej szkole, a on był dopiero w połowie drogi. Ruszył biegiem w kierunku placówki. Na miejscu był równo z dzwonkiem. Sprawdził na planie, w której klasie ma lekcję i ruszył w jej kierunku. Nauczyciel jeszcze nie przyszedł, więc mógł odetchnąć z ulgą. Jego pierwszy dzień, a on już omal się nie spóźnił! Rozejrzał się po twarzach osób, z którymi ma chodzić do klasy. Dostrzegł, że wszyscy wyglądają tak samo. I nie chodziło tu o wygląd danego człowieka. Raczej o to, że każdy ubierał się w podobny sposób. Nikogo, kto by się w jakiś sposób wyróżniał. Trochę go to przerażało, ale on już coś z tym zrobi. Do końca tego roku ta szkoła zmieni się i to bardzo. Już on się o to postara. Uśmiechnął się sam do swoich myśli. Miał już parę pomysł na to, od czego zacząć. W końcu nie byłby sobą, gdyby nie dokonał jakiejś zmiany. Obserwując dalej swoich rówieśników dostrzegł, ze ci także mu się przyglądają. Wiedział, że będzie wzbudzał zainteresowanie, ale nie spodziewał się, że aż takie. Ostatecznie przecież to on był z nich wszystkich ubrany najbardziej kolorowo. Włosy także miał inne. Wszyscy, których do tej pory widział, byli brunetami, a on ma blond kosmyki. Jego rozmyślenia przerwało nadejście nauczyciela, który zaczął już wpuszczać uczniów do sali. Przekraczając próg zauważył wysokiego bruneta, który dziwnie na niego patrzył. Postanowił go zignorować. Prędzej czy później przecież przyzwyczai się on do jego oryginalnego stylu bycia. Tak jak znaczna część uczniów. Z letargu, w którym się znalazł wyrwał go głos nauczyciela.
-Jak zapewne większość z was zauważyła dołączył do nas nowy uczeń- omiótł uważnym spojrzeniem całą klasę.- Od dzisiaj będzie on uczniem tej szkoły. Mam nadzieję, że się z nim zaprzyjaźnicie. Może opowiedziałby nam pan coś o sobie.- Zwrócił się do blondyna, który tylko skinął głową i wyszedł na środek klasy.
-Nazywam się, Kim Kibum, ale mówcie do mnie Key. Przez dziesięć lat wychowywałem się w Ameryce. Moją pasją są śpiew i taniec.- Uśmiechnął się na koniec, po czym skierował się w stronę wolnego miejsca na tyle klasy. Nauczyciel po tak krótkim wystąpieniu nowego ucznia zajął się lekcją. Kibum natomiast cały czas czuł na sobie czyjś wzrok. Rozejrzał się. Z początku niczego podejrzanego nie zauważył. Dopiero po dłuższej obserwacji spostrzegł, iż przygląda mu się ten sam brunet, którego zauważył na początku lekcji. Spojrzał prosto w jego oczy. Natomiast nastolatek, który go obserwował odwrócił wzrok. Key nie wiedział, co ma o tym myśleć. Czego może chcieć od niego ten chłopak? To był jego pierwszy dzień i o ile dobrze się orientował jeszcze nikomu się nie naraził. Postanowił na razie nie zaprzątać sobie tym głowy. Dopóki nie wydarzy się coś, co go zaniepokoi nie będzie zwracał na to uwagi. Lekcje mijały, a on nadal nie zamienił z nikim ani słowa. Zaczynało go to troszkę irytować. Z natury był raczej gadatliwy, a jak do tej pory odkąd rano przedstawił się na lekcji nie odezwał się ani raz. Do tego dochodziła jeszcze lekcja w-fu, którego serdecznie nienawidził, a na którą aktualnie zmierzał. W szatni nie było jeszcze nikogo. Korzystając z tego zaczął się szybko przebierać w swój strój, który składał się z fioletowych spodenek do połowy ud i różowej koszuli. Wyrobił się w ostatniej chwili. Drzwi od szatni otwarły się, a do środka wchodziło coraz więcej chłopaków. Gdy tylko go zauważyli zaczęły się śmiechy i wskazywanie go palcem.
-Pedał- spojrzał się na chłopaka, który to powiedział, a który stał teraz przed nim i uśmiechał się.
-Kim Kibum- odparł uśmiechając się słodko. Tamten już nic nie odpowiedział tylko odszedł. Reszta, która to obserwowała nie ukrywała swojego rozbawienia. Założył nogę na nogę i stwierdził, iż będzie to długi i pełen wrażeń rok.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ogłoszenie!

Z powodu tego, iż mój ''kochany'' tatuś wgrywał Windows'a od nowa plik z rozdziałem, który napisałam już do połowy przepadł... Zamiast pojawić się w środę postaram dodać się go w sobotę. Ewentualnie niedziele.
Bardzo was przepraszam !!

środa, 12 grudnia 2012

Prolog


Króciutko, ale to tylko prolog rozdziały postaram się pisać dłuższe. Kolejna notka powinna się pojawić niedługo. Jeżeli czytasz, to proszę: Zostaw komentarz ;D Za wszelkie błędy przepraszam....Nie przedłużając życzę miłego czytania.
_________________________________

Nie wiedział jak to zniesie. Miał się przeprowadzić. Zostawić przyjaciół i od tak przenieść się do innej szkoły… Ba!! Innego kraju. Dziesięć długich lat spędzonych w Ameryce miało tak nagle zostać przerwane, a to tylko, dlatego, że jego rodzicom nagle zachciało się przeprowadzić do ich rodzinnego kraju… Do Korei. Co prawda znał język, ale jakoś nie wpadł w euforie, gdy został poinformowany o wyjeździe. Bariera językowa była niczym w porównaniu z tym, co miał przejść. Nowa szkoła, a co za tym idzie nowi ludzie, których nie koniecznie chciał poznać. Jednak jego rodzice sądzili inaczej. Uważali, iż poznanie jego rówieśników z Korei pomoże mu w zapoznaniu się z ich kulturą, gdyż do tej pory nie znał jej dokładnie. Pomimo siedmiu lat, przez które tam mieszkał nie zaznajomił się z tamtejsza kulturą. Jednakże nie miał tu nic do gadania. Jego ojciec już znalazł sobie prace, a jego matka zapisała go do szkoły artystycznej. Jego pasją był taniec i śpiew, a nawet rapowanie wychodziło mu całkiem dobrze. Od małego uwielbiał tańczyć, ale miłość do śpiewu odkrył w sobie niedawno. Niecałe dwa lata temu. Przejmował się także tym, co tamtejsi uczniowie pomyślą o nim. Dokładniej o jego zachowaniu i stylu. Sam uważał, że wygląda całkiem nieźle. Jednakże ludzie są różni. On sam sobie się podobał, jednak innym może nie przypaść do gustu jego kolorowe ubrania, których miał, co najmniej ze dwie szafy. Odkąd sięgał pamięciom dbał o swój wygląd. Nie ważne czy chodziło o włosy czy o ubiór wszystko musiało wyglądać idealnie.
- Kibum chodź już ,bo spóźnimy się na samolot- usłyszał głos swojej matki. Wziął swoje walizki i zszedł na dół, gdzie czekali jego rodzice.
- Zanieś swoje bagaże do samochodu i poczekaj tam na nas.- Zrobił tak jak mu kazano. Nie było sensu się sprzeciwiać było już na to za późno. Spojrzał po raz ostatni na swój dom albo raczej były dom. Jego matka właśnie zamykała za sobą drzwi, a ojciec wchodził  do samochodu. Gdy jego rodzicielka wsiadła mogli ruszać. Od tej pory zacznie się nowy etap w jego życiu. Czy lepszy? Okaże się z czasem.

Witam!

Na początek chciałabym poinformować tych, którzy jakimś cudem się tu znaleźli, iż będzie to blog yaoi. Zamieszczane tu opowiadania dotyczyć będą Shinee.(zakładam że wiecie kim oni są). Wszelkie  teksty tu umieszczone są tylko i wyłącznie wymyślone przeze mnie. Piszę dla własnej przyjemności, ale miło by było gdyby ktoś zostawił jakiś komentarz. :D Słowa krytyki będą mile widziane(w miarę rozsądku , bo dopiero zaczynam). Co do wyglądu bloga to z czasem będzie on ulegał zmianie. Nie przedłużając zapraszam do przeczytania prologu i do wyrażenia swojej opinii na jego temat. :D