czwartek, 14 lutego 2013

One-shot

W ramach walentynek postanowiłam dodać króciutkiego one-shot'a. I jak się podoba??
Ps. Przepraszam za błędy.
_______________________________________________________

Wiał zimny, jesienny wiatr. Słońce chowało się już za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi. Ciemności otulała powoli kładące się spać domostwa. Jednakże jeden młodzieniec o karmelowych włosach sięgających ramion smętnie siedział przed biurkiem. Odrabianie prac domowych nie należało do jego ulubionych zajęć. Jeszcze tylko chwila, ostatnie zdanie i…
-Nareszcie skończyłem- mówiąc to, wstał i rozprostował kości, które zastały się od długiego siedzenia. Następnie schował książki do plecaka. Spojrzał na zegarek. Wskazówki wskazywały godzinę dwudziestą drugą czterdzieści siedem, czyli najwyższa pora, aby pójść spać. W końcu jutro piątek, tak upragniony przez znaczną część uczniów.
Następny dzień dłużył mu się niemiłosiernie. Chciał, by lekcje dobiegły już końca, ponieważ umówił się ze znajomymi z innej szkoły. Wyjrzał przez okno. Jakieś dzieciaki z młodszej klasy biegały po podwórku, ciesząc się zbliżającą zimą. Nie znosił tej pory roku. Dla niego była to zdecydowanie za zimna i wilgotna pora roku. Wolał lato. Ciepłe promienie słońca ogrzewały wtedy przyjemnie jego skórę. Drugim plusem był fakty, iż był to czas wolny od szkoły. Rozmyślając nad tym, nie zauważył nawet, ze zajęcia już się skończyły. Spakował podręczniki i raźnym krokiem skierował się w stronę wyjścia. Na zewnątrz zauważył, ze przy bramie czeka na niego spora grupka chłopców w jego wieku. Zbliżył się do nich. Nie spodobały mu się wyrazy ich twarzy. Byli przygnębieni i mieli cienie pod oczami, jakby nie przespali spokojnie tej nocy.
-Stało się coś?- Spytał mocno zmartwiony. Głos mu zadrżał, zdradzając jego aktualny stan emocjonalny.
-Taemin…- zaczął chłopak mocno zachrypniętym głosem.-Wczoraj wieczorem Key miał wypadek. Wracał z zajęć dodatkowych, gdy jakiś nietrzeźwy kierowca stracił panowanie nad kierownicą i wjechał prosto w niego. Leży teraz w szpitalu, jego stan jest krytyczny. Nie wiadomo, czy przeżyje.
-To niemożliwe… On nie może zginać- wyszeptał. Jednakże miny jego kolegów mówiły, co innego. Nadal w to nie wierzą, ruszył biegiem prosto w kierunku szpitala. Biegnąc przypomniał sobie, ze ostatnio między nim, a Kibumem nie układało się zbyt najlepiej. Pokłócili się kilka dni temu o coś mało znaczącego, czego teraz nie mógł sobie przypomnieć. Miał zamiar go przeprosić w najbliższym czasie, bo wiedział, że Key jest uparty i nie przeprosi go jako pierwszy. Pyzatym ostatnio zdał sobie sprawę, ze jest on dla niego kimś więcej niż tylko przyjacielem. Chciał mu o tym powiedzieć, a teraz bał się, iż nie zdąży.
Mięśnie bolały go już niemiłosiernie, a oddychanie sprawiało trudność, ale biegł dalej. Musiał zdążyć.
Nareszcie dotarł na miejsce. Spytał się pielęgniarki, która właśnie przechodziła obok, w której sali leży Kim Kibum.
-Numer dwieście piętnaście- powiedziała ze współczuciem, jakby wiedząc ile Key dla niego znaczy. Ruszył w jej kierunku. Po dotarciu pod wskazy numer sali, rozejrzał się po jej wnętrzu. Gdy tylko go zobaczył podszedł bliżej łóżka, siadając na krześle znajdującym się obok. Spojrzał na jego zmasakrowaną twarz.
-Kocham Cię Bummie… Tak bardzo Cię kocham- szeptał, gładząc jego policzek. Nagle urządzenie monitorujące prace serca zaczęło piszczeć. Spojrzał na nie i ujrzał poziomą kreskę.
-Nie tylko nie to. Proszę nie rób mi tego!- Krzyczał. Do sali wbiegli lekarze i wyprowadzili go z niej. Nie miał siły by się opierać.
Na korytarzu upadał na kolana. Nie mógł w to uwierzyć. Jego najlepszy przyjaciel i osoba, którą darzył miłością nie żyje. Przymknął powieki, starając się opanować drżenie i cisnące się do oczu łzy. Zdał sobie sprawę z tego, iż już nie zobaczy uśmiechniętej twarzy Key. Jedna samotna łza spłynęła mu po policzku. Za późno powiedział mu to, co do niego czuje. Gdyby zrobił to wcześniej może nie doszłoby do tej tragedii, ale niestety czasu nie da się cofnąć.

niedziela, 10 lutego 2013

PRZEPRASZAM !!

Wiem, że wczoraj pojawić miał się one-shot, ale byłam zbyt padnięta, aby go napisać i dodać  W dodatku spora jego cześć przepadła, gdy mojemu tacie zachciało ponownego formatowania komputera. Tak więc muszę napisać go od nowa... Przewiduję, a przynajmniej chcę aby tak było, iż za tydzień w sobotę, czyli 16.02.13 r. pojawi się i one-shot i kolejny rozdział, a może nawet dwa (czego nie obiecuję). Poza tym jestem mile zaskoczona ilością komentarzy (jak dla mnie 4 pod postem to naprawdę dużo :) )  Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, iż kolejne notki będą się wam podobać.